Rola muzyki w życiu człowieka – wywiad z Tomkiem Kamińskim – skrzypkiem, kompozytorem, autorem tekstów

Renata Mielniczuk: Muzyka, którą Pan tworzy jest muzyką z przesłaniem, skąd to określenie, co oznacza?

Tomek Kamiński: Dlatego musimy zacząć od tej najważniejszej rzeczy ja jestem z wykształcenia skrzypkiem, chodziłem do szkoły muzycznej przez 12 lat. Ukończyłem szkołę pierwszego i drugiego stopnia. Uczyłem się tylko klasyki i to była jedyna właściwie muzyka, którą się zajmowałem, potem zaczęła się fascynacja troszkę inną muzyką, chociaż powiem – to taka ciekawostka może być dla Państwa, wtedy kiedy ja uczyłem się to były lata 80 chodziłem do szkoły nie można było grać w szkole muzycznej innej muzyki wręcz to było zabronione, trzeba było zajmować się tylko klasyką. Ktoś kto tak ja później zainteresowałem się muzyką ludową czy rozrywkową to było piętnowane krótko mówiąc Więc nie można było tego robić. Pamiętam nawet takie wywieszki w Szkole Muzycznej w Toruniu przy ul. Mickiewicza „zabrania się grania innej muzyki” to znaczy ja z jednej strony rozumiem to, ponieważ Toruńska Szkoła Muzyczna wykształciła wielu wspaniałych artystów klasycznych długo by wymieniać, stąd ja to trochę rozumiem, natomiast jako młody człowiek buntowałem się, nie zgadzałem z tym, więc najpierw to była fascynacja muzyką ludową. Ja miałem szczęcie, że to nie była muzyka, taką jak nie chce tutaj burzyć jakiegoś obrazu zespołu Mazowsze czy Śląska, ale to nie były prawdziwe zespoły ludowe. To było sztuczne, to byli ludzie, którzy byli w Warszawie, czy na Śląsku, mieszkali  i po prostu udawali że śpiewają i tańczą muzykę ludową, ale to nie była prawdziwa muzyka ludowa. Oczywiście miałem znajomych, którzy zajmowali się muzyką, akurat tą gdzie mieszkali i to było fascynujące i to była rzeczywiście muzyka która ma swoje korzenie, pochodziła z tych terenów czyli z Kujaw, Pomorza. Ja tą muzyką trochę się zajmowałem można powiedzieć tajnie tak jak powiedziałem nie mogłem się w szkole zajmować tak oficjalnie natomiast wracając do pytania chociaż ja zajmuję się i zajmowałem się muzyką zawodowo to ta muzyka nigdy nie była dla mnie najważniejsza. Muzyka mówię o muzyce, czyli o dźwiękach które są zagrane, natomiast przekaz, przesłanie od kiedy zacząłem tworzyć swoje piosenki były dla mnie dużo ważniejsze, bo muzyką można ewentualnie zmieniać nastroje. Muzyka może być terapią, teraz jest to modne od jakiegoś czasu, natomiast tekst zmienia ludzi zmienia, ludzi którzy przychodzą na moje koncerty nie chcę być nieskromny mówię przede wszystkim o tekstach,  które ja komponowałem miały zmieniać mnie przede wszystkim. Bardzo się cieszę z tego, że ludziom też się to podobało i podoba, natomiast to przesłanie, tekst który niesie muzyka jest dużo ważniejszy, niż muzyka. Chociaż oczywiście tak jak powiedziałem  ja do tej pory tzn teraz w koronawirusie nie ale wcześniej kiedy można było regularnie chodziliśmy na koncerty z żoną i z dziećmi. Na koncerty muzyki poważnej, do opery, teatru. Uwielbiam te klasyczne formy natomiast przesłanie odpowiadając jeszcze raz na pytanie jest dużo ważniejsze niż sama muzyka.

Renata Mielniczuk: Co Pan czuje, kiedy gra i śpiewa? Czym dla Pana jest muzyka?

Tomek Kamiński: Ja przede wszystkim jestem zafascynowany,  że ktoś się w ogóle zainteresował moją twórczością jak pani wie nie jestem artystą komercyjnym tzn. nie nieznanym szerzej po prostu są artyści tzw. gwiazdy bardzo znane i one są w zainteresowaniu większości ludzi,  tak naprawdę w Polsce. Natomiast ja pewnie, że chciałbym być taką osobą, ale z drugiej strony taką osoba znaną popularną, robić to co robię i lubię, a tutaj to by nie było możliwe, bo jeśli ktoś śpiewa o Panu Bogu, jeśli ktoś o tym śpiewa, że rodzina, czy miłość do jednej kobiety zaznaczam jednej kobiety życia jest najważniejsza, to nie jest to komercyjne przesłanie i  to nie może się podobać. Ja nie znam przykładu artysty,  który zajmuje się rzeczami ważnymi tak powiem który zrobił karierę, nie ma takiej możliwości, bo doskonale państwo zdajecie sobie sprawę i Pani komercyjnie można zaistnieć tylko wtedy, kiedy nie śpiewa się o rzeczach ważnych. Zauważyłem to, kiedy przestałem śpiewać z zespołem Nocna Zmiana Blusa, z którym jeździliśmy po całym świecie, zarabialiśmy bardzo dużo pieniędzy i graliśmy komercyjnie. Założyłem sobie, że jeśli zacznę coś tworzyć swojego to będą rzeczy które są dla mnie ważne. Oczywiście później okazało się że państwo docenia, czy one się podobają, czy nie podobają i na ile są ważne, natomiast dla mnie one były bardzo ważne tak jak powiedziałem, czyli sprawy relacji z Panem Bogiem, rodziną,, z moją żoną jakby uczeniem się miłości do innych, ludzi, te sprawy mnie interesowały. Krótko mówiąc  to jakby ta opowieść moja była da mnie najważniejsza, ja nie wiedziałem, czy spodoba się innym ludziom. Mam nadzieję, że się spodobało, to świadczy tylko o tym,  ile koncertów zagrałem, płyt sprzedałem. Tak jak mówię, ta komercja nie ma dla mnie większego znaczenia, chociaż jakieś tam ma to się przekłada na życie. Natomiast zawsze sobie zakładam że ja chce jakiejś opowieści, jeśli w tą opowieść wprowadzę swoich słuchaczy to będzie fajnie, a jeśli nie no to trudno. To ich problem nie mój.

Renata Mielniczuk: Jak mocno zawód muzyka i kompozytora wpłynął na Pana osobowość?

Tomek Kamiński: Zawód nie wpłynął na moją osobowość. Ja tkwię w tym zawodzie od 7 roku  życia. Nic innego nie potrafię robić, chociaż gdyby mnie pani zapytała, co tak naprawdę najbardziej lubię robić, to bym odpowiedział, że lubię gotować.  Nie można powiedzieć, że nie lubię grać i śpiewać to mój zawód ale muzyka, sztuka jest ze mną od 7 rok użycia. Nie nawet nie od 7 roku życia, od kiedy moja mama zaprowadziła mnie do szkoły muzycznej. Natomiast ja dużo wcześniej śpiewałem, malowałem, ja byłem takim dzieckiem które lubiło twórczość.  Nie można powiedzieć ze wpłynęło na mnie, tylko muzyka cały czas była ze mną. Na pewno wpłynęła na moja wrażliwość, bo z drugiej strony tak naprawdę jeśli ktoś chce się uwrażliwiać i edukować  to muzyka i sztuka wpływa na jego wrażliwość. Znam osoby, które zawodowo zajmują się muzyką i nie są wrażliwymi osobami.  Nie chcę określać ich brzydko ale samo zajmowanie się muzyką jeszcze nic nie daje. Mark Twain bardzo pięknie powiedział: „Podróże kształcą, podróże kształcą, ale tylko wykształconych, podróże nie kształcą, ale kształtują”, tak samo muzyka nikogo nie zmieni, jeśli ktoś nie będzie chciał tej zmiany. Jeśli nie będzie chciał się zmienić, nie będzie chciał się, nie będzie chciał korzystać z tego niesamowitego dorobku, jakim jest muzyka, sztuka w ogóle, jeśli ktoś będzie chodził tylko do galerii i sobie przejdzie przez tą galerię w 15 minut np. National Gallery w Londynie to nic to nie zmieni, natomiast jeśli pojedzie sobie np. jeden zainteresuje go obraz i pójdzie i będzie przed tym obrazem siedział i zastanawiał się, czy wiedział kto go namalował, przede wszystkim jaki to był okres malarstwa, co się można nauczyć z tego, że się patrzy na ten jeden obraz, to jak najbardziej i nie idzie przez to muzeum żeby tylko zaliczyć National lub Luwr, czy inne najznakomitsze galerie nie da niczego, się nie nauczy. Przyjdzie do domu i powie byłem w National, byłem w Luwrze i to nic nie zmieni w jego życiu, jeśli będzie chciał się tego nauczyć to jak najbardziej.

Renata Mielniczuk: Utwór „Ty tylko mnie poprowadź” jest bardzo popularny. Każdy kto usłyszy ten tytuł  od razu myśli Tomek Kamiński. Jaka jest i czy jest więź Pana z tym utworem?

Tomek Kamiński: A ja powiem pani tak, właśnie jest zupełnie inaczej. Zauważyłem, że wiele osób teraz młodych nie ma pojęcia że to jest mój utwór. Grają go na weselach, na ślubach nie wiedząc że to jest mój utwór. Ja nawet spotkałem na mojej drodze, to było chyba z 10 lat temu taką wspólnotę z Włoch. Przyjechała i była przekonana, że to jest włoska piosenka przetłumaczona. Oni ją śpiewali po włosku. Byli przekonani, że to jest piosenka jakiegoś Włocha, nawet ksiądz mnie przedstawił tym osobom, oni w ogóle nie wiedzieli kim ja jestem. Myśleli, że to jest po prostu piosenka chrześcijańska ale nie Tomka Kamińskiego. Dla mnie to jest bardzo miłe i to dobrze, że ta piosenka nie miała żadnych komercyjnych umocowań, nie grały jej telewizje, jak teraz promuje się piosenkę. Trzeba ją grać po kilka albo kilkanaście razy dziennie i wtedy ona staje się przebojem. Natomiast z tą piosenką było zupełnie inaczej. Stała się znaną piosenką jakoś oddolnie, totalnie teraz wracając jeszcze do pani pytania jaki mam stosunek do niej to ja miałem  taki stosunek do niej, że  w ogóle nie chciałem jej umieścić na płycie, bo tą płytę wydawała światowa firma Sony Music do teraz zresztą istniejąca na świecie jedna z większych form fonograficznych. Moją płytę wydawało sony music i ja sobie pomyślałem, że ta piosenka jest za bardzo religijna,  może  powiedziałem wtedy mojemu dyrektorowi  oddziału warszawskiego „wiesz co może nie zamieszczajmy jej ona jest za bardzo religijna” a on powiedział „nie nie  to jest super piosenka robimy do niej teledysk” czyli ,teraz to się nazywa singiel, czyli taka piosenka która promuje płytę. Miał nosa krótko mówiąc,  oczywiście ona bardzo mi się podobała, bo to była jedna z pierwszych piosenek które napisałem na tę płytę, tak że ona bardzo mi się podobała. Troszkę miałem takie dylematy, czy ja powinien wszystkim mówić wokół, że to tylko Pan Bóg może nas powadzić,  ale okazało się że słusznie wydawca wybrał ją jako taką singlową piosenkę i tak naprawdę to potem wszystko poszło. Chociaż z drugiej strony ta firma wycofała się z promocji tej płyty, zaczęły interesować się nią podmioty kościelne, ja zostałem zapraszany coraz częściej  na różne kościelne imprezy parafialne i wtedy się wycofali, bo chyba o coś innego im chodziło.

Renata Mielniczuk: Płyta „Małe miłości” świetnie pokazuje  miłość i tą chrześcijańską, jak według Pana przekonać młodzież do życia zgodnego z wartościami i zasadami?

Tomek Kamiński: Myślę, że to nie da się przekonać młodzieży, mówiąc tylko im jak mają żyć. Myślę taka podstawą do tego powinna być rodzina. Ale z drugiej strony wiemy, ze te rodziny są podzielone są strasznie poranione. Młodzi ludzie wychowują się w takiej poranionej rodzinie gdzie mama z tatą się rozstali, mama ma drugiego lub trzeciego męża, tata ma trzecią albo czwartą żonę i teraz jak tu dziecku powiedzieć, że ono ma być, żyć  z wartościami. Strasznie trudno, właściwie jest to niemożliwe. Ja bardzo często byłem zapraszany przed koronawirusem na różne spotkania, te pytania są najczęstsze. Dlatego napisałem książkę jak żyć żeby być kochanym i kochać. Tylko młodzież coraz bardziej wstydzi się tych pytań, co tu powiedzieć chłopakowi, czy dziewczynie, która przychodzi  na spotkanie ze mną i mówi: „tak mieszkam z tatą,  mama mnie zostawiła”. Co ja mam im powiedzieć. Jestem ze swoją żoną od 33 lat, mam tylko z tą żoną troje dzieci. Dla nich zaczyna być jakąś abstrakcją, to strasznie trudno. Powiedziałbym tak dawać świadectwo, czyli żeby ta rodzina to małżeństwo było  jakimś świadectwem miłości, dzieci które są w tej rodzinie widziały tata z mamą się kłócą czasami na siebie naprawdę  różne rzeczy wygadują, ale za sekundę się godzą.

 I to dziecko widzi że ci ludzie się kochają i to jest najpiękniejszy obrazek dla dziecka. Dzieci dorosłe pomimo różnych  wpływów świata zewnętrznego jak to później powracają do normalności.  Ja to widzę. Moje starsze dzieci były pod wpływem jakiegoś środowiska nie zawsze nam się podobało to środowisko, ale widzę jak oni założyli swoje rodziny i jak wracają do normalności, ale widzieli  nas to wszystko i mają ten obraz do którego mogą wrócić, a jeśli ktoś nie ma tego obrazu, to do czego ma wrócić, do jakiś słów Kamińskiego, czy papieża, księdza proboszcza, czy wychowawczy. Nie bo oni nie wierzą im, bo mają obraz zupełnie inny i to jest strasznie trudno przekazać  młodzieży. Jeśli spotykam się z młodzieżą to daję im świadectwo,  ja jestem od tylu i tylu lat z moją żoną, jedyną żoną i jedyną miłością mojego życia, jest to strasznie trudne, ale daje wam taki przykład, że można zresztą dlatego napisałem tą książkę, ż,e tak można jest to możliwie pomimo rzeczywiście tego świata, atak na młodych ludzi już od przedszkolaka mam teraz na myśli te dyrektywy WHO, nie myślałem że doczekam krótko mówiąc takich czasów jedynie świadectwo zostaje których jest coraz mniej.

Renata Mielniczuk: Jest Pan współtwórcą toruńskiego zespołu Nocna Zmiana Bluesa. Proszę powiedzieć w kilku słowach coś na ten temat.

Tomek Kamiński: Ja z tym zespołem spędziłem kilkadziesiąt lat, tak więc musiałbym opowiadać przez tydzień,  fajny okres w moim życiu muzyczny. Blues to jest muzyka ludowa amerykańska. Ja się nią zajmowałem przez wiele lat. To mnie nauczyło też zawodu, tak jak powiedziałem zajmowanie muzyką klasyczną to jest zupełnie inny rodzaj zawodu niż zajmowanie się muzyką rozrywkową. To jest zupełnie inna praca. Brandford Marsalis  jest takim artystą, światowym, najlepszym z jazzmanów na świecie, a jednocześnie gra muzykę klasyczną, ale to jest bardzo trudne do połączenia. Trudno porównać muzykę klasyczną do muzyki bluesowej. To był dla mnie taki poligon, tu się nauczyłem organizowania pracy, trzeba ćwiczyć do nagrywania piosenki, być na próbie, pojechać na koncert, wrócić z tego koncertu, zorganizować się podczas podróży. To był taki miły okres gdzie się nauczyłem zawodu bycia muzykiem rozrywkowym, tak bym ogólnie powiedział.

Renata Mielniczuk: Album „Anioły do mnie wysyłaj” z 2001 roku cieszy się ogromną popularnością a piosenka tytułowa została nagrodzona jako najlepsza piosenka sceny chrześcijańskiej. Proszę powiedzieć coś na jej temat.

Tomek Kamiński: To była szczera, prosta piosenka, którą napisałem. Często mówię na koncertach, że ją napisałem wtedy kiedy nasze małżeństwo okazało się płodne i zaczęły się rodzić dzieci. Mateusz, Monika i Janek. Ja miałem 22 lata, kiedy urodził się Mateusz. Byłem takim spłoszonym ojcem i mężem i napisałem sobie taką piosenkę, żeby te anioły pomagały mi w tym trudnym powołaniu byciu tatą. Urodził się Mateusz to bycie tatą jest trudniejszą rzeczywistością. Jestem artystą niezależnym, więc nikt mi nie ma prawa nic powiedzieć, że ona jest taka, albo ma być inna. Tak miałem ochotę napisać tę piosnkę i napisałem.

Renata Mielniczuk: Niesamowite słowa i muzyka do koncertu zatytułowanego Muzyczne listy do Młodych są ważnym przekazem wartości chrześcijańskich. Proszę przybliżyć to wydarzenie

Tomek Kamiński: To jest wyjątkowy koncert,  zorganizowałem go w oparciu o swoje piosenki,  które wcześniej napisałem. To był koncert dla Jana Pawła II, wtedy kiedy jeszcze był z nami. Młodym można przypomnieć, że to były tzw koncerty papieskie, organizowane  w październiku zawsze w Polsce. Dostałem propozycje, żeby w Toruniu zrobić taki koncert papieski,  dobrałem odpowiednie piosenki, ułożyłem żeby pasowały do różnych spotkań Ojca św. z młodzieżą to Ojciec św. Jan Paweł II wymyślił te spotkania. Ja dodałem piosenki żeby je dopasować do różnych Światowych Dni Młodzieży. Byłem na takich Światowych Dniach Młodzieży w Kanadzie. Zaprosiłem duży zespół, orkiestrę symfoniczną  z Torunia, to było kilkadziesiąt osób które wykonało ten koncert plus Grażyna Łobaszewska, która zaśpiewała moje trzy czy cztery piosenki. Było to duże spektakularne wydarzenie. Udało powtórzyć się to potem, po kilku latach w kilku miastach: w Bartoszycach itp.  Zagraliśmy w takim dużym składzie z muzycznymi Listami do Młodych. Miał to być taki tekst do młodych. Ja opierałem się oczywiście o własne teksty, ale one były inspirowane min naukami Ojca św. Jana Pawła II więc dlatego je nazwałem Muzyczne Listy Młodych Ludzi. Oczywiście ważny był tekst niż muzyka, choć ona była świetnie oprawiona, to takie fajne wydarzenie było.

Renata Mielniczuk: Płyta “JESZUA BEN ADONAI” może oczarować bez reszty. Co o tym albumie Pan powie?

Tomek Kamiński: Próba wprowadzenia  słuchaczy, bo to nigdy się nie wie czy ci ludzie, którzy słuchają tej płyty, czy im się to spodoba, czy nie w mój świat Bożego Narodzenia pomimo że jest kilka kolęd takich znanych, to są dwie autorskie moje skrajne pierwsza i ostatnia. To są autorskie impresje moje na temat Bożego Narodzenia.  Płyta jest próbą wprowadzenia słuchacza w świat artysty nie zawsze to się udaje, ale ja podejmowałam takich osiem prób, to była jedna z tych prób wprowadzenia właśnie w mój świat Bożego Narodzenia, ale w świat oczywiście katolika i wierzącego dla którego Boże Narodzenie nie jest tylko momentem gdzie się pod choinkę kładzie prezenty i szuka się tych prezentów przez miesiąc wcześniej dla bliskich, tylko próba wytłumaczenia sobie dlaczego Pan Jezus zjawiła się na świecie, przecież mogło tak nie być. Był synem Boga, był samym Bogiem to kwestie ideologiczne, przyszedł  na ziemi, teraz po co on przyszedł? Takie było moje zamyślenie nad najważniejszym dla katolików momentem, jakby momentem w życiu świata.

Renata Mielniczuk: Mam nadzieję, że to spojrzenie na muzykę wielu osobom pokaże jak ważna jest ona w życiu i może przekazać wiele pięknych nam wartości. Jak w każdej dziedzinie należy być wytrwałym. Dzisiejszy wywiad jest dedykowany Pana osobie. Piosenka autorska jest bardzo specyficzna i przyciąga.     

Dziękuje za rozmowę.

Tomek Kamiński: Dziękuje